Drodzy Wędkarze. Doczekaliśmy się wreszcie wiosny i tradycyjnego otwarcia sezonu. Jak co roku, 1 maja ruszą nad wodę tysiące „wygłodzonych” wędkarzy, pragnących złowić pierwszego w sezonie szczupaka. Do wody będą wrzucane obrotówki, woblery, wahadłówki, rippery i wiele innych przynęt, a także „niezawodne” żywcówki. W maju najlepsze wyniki osiąga się w płytkich, zarośniętych jeziorach, stawach i starorzeczach. Głębokie mazurskie i pomorskie jeziora są jeszcze „martwe”, tam bowiem sezon szczupakowy rozpoczyna się dopiero w czerwcu. Maj to nie tylko szczupaki, to także dobry sezon na pstrągi potokowe i karpiowate. Nad wodami krainy pstrąga i lipienia masowo pojawiają się muszkarze łowiący na suchą (imitację jętek) i mokrą muchę.
Nad rzekami nizinnymi królują „gruntowcy” i „spławikowcy”, a „karpiarze” wreszcie mogą długo i namiętnie wysiadywać nad brzegiem stawu lub jeziora w oczekiwaniu na branie podpasionego golca lub sazana. Niestety, wraz z wędkarzami nad wodą pojawią się góry śmieci, do wody wrzucana będzie zanęta w ilości, która jest niewspółmierna do możliwości jej neutralizacji przez siły natury. Na dnie rzek i jezior pozostaną kilogramy toksycznych ołowianych ciężarków.
Wielu z nas przyznaje się, że jest zagorzałym miłośnikiem natury, ale czy nie zdarza się, że wyrzucamy w krzaki pustą butelkę lub puszkę lub, na przykład, zostawiamy na brzegu pęk zużytej żyłki? Nie chcemy przecież nosić „zbędnego” ciężaru. I gdy ponownie przyjeżdżamy nad wodę, krew nas zalewa, że łowimy w śmietnisku, i chcąc mieć przyjemne doznania szukamy nowych, jeszcze czystych miejsc.
Apeluję zatem, aby chociaż w tym sezonie poruszyć nasze sumienia i postarać się nie śmiecić. Może wejdzie nam to w nawyk? Ile bowiem wysiłku kosztuje nas zabranie plastikowych torebek, pudełek, różnych papierów, butelek, puszek itp., by wyrzucić je w odpowiednie, wyznaczone do tego miejsce?