Polują stadnie, a szalejąc podczas holu na wędce, przyprawiają wędkarza o szybsze bicie serca. Czarniaki, bo o nich mowa, są typowymi drapieżnikami otwartych wód północnych mórz.
Oho, znowu polują! Rzeczywiście. Spokojna dotąd woda w fiordzie nagle zagotowała się przy brzegu. Stado żerujących czarniaków widać jak na dłoni. Słychać zresztą też. Setki ciemno ubarwionych drapieżników błyskawicznie napychają sobie żołądki wytropioną pod powierzchnią drobnicą. Teraz liczy się każda sekunda. Mój sąsiad biegnie do swojej przyczepy campingowej. Ja do namiotu. – Lekki spinning! – krzyczy jeszcze w moją stronę. Wiem, wiem – nie musi mi tego mówić.
Latem młode czarniaki bardzo często wpływają do fiordów. Do łowienia ich najlepsze jest lekkie wędzisko spinningowe. I właśnie taki spinning, gotowy do natychmiastowego użycia, stoi w przedsionku mojego namiotu. W minutę później mały, 12-gramowy pilker „Stingsilda” opada w dół pomiędzy polującymi czarniakami. Zamykam kabłąk. Żyłka napręża się i bach! Cudownie jest poczuć na wędce tak energiczne szarpnięcie. Zacinam. Wędzisko wygina się w pałąk, sprężynuje tak, jakbym holował co najmniej trzykilogramowego szczupaka. A przecież ten czarniak nie ma nawet kilograma. Piękny hol. Latem czarniaki są prawdziwymi wojownikami. Biorąc pod uwagę ich niewielkie rozmiary, można powiedzieć, że po zacięciu dosłownie szaleją na wędce.
Finezyjnie ze skał
Jeżeli ktoś zdecyduje się zapolować na czarniaki lekkim, finezyjnym spinningiem z brzegu, gwarantuję, że przeżyje niezapomniane emocje. Łowiąc na przynętę o masie 10-20 g oraz na żyłkę o średnicy 0,20 mm, pokonanie nawet 40-centymetrowej ryby wcale nie jest takie łatwe. Podczas spinningowania ze skał lub brzegu fiordu, ewentualnie także z małej łódki w pobliżu wybrzeża, najlepszą przynętą na czarniaki są małe, wysmukłe pilkery.
Przed wyruszeniem w podróż do Skandynawii nie musimy się martwić o odpowiednie przynęty. W Norwegii można kupić pilkery, jakie dusza zapragnie, dosłownie wszędzie. Godne polecenia są na przykład 12-, 18- i 28-gramowe pilkery „Stingsilda”, „Jensen Pirk” (10, 16 i 25 g) oraz „Tobis Congen” oferowane w podobnych wielkościach. Najlepsze są pilkery w kolorach zielono-srebrnym oraz niebieskosrebrnym.
Szkocja nie skąpi jedynie czarniaków
Jeżeli jednak ktoś nie wybiera się do Norwegii, natomiast planuje wyprawę do Irlandii lub na którąś ze szkockich wysepek, powinien obowiązkowo zabrać ze sobą niezbędny zapas pilkerów. Co prawda czarniaki można łowić z brzegu także na inne przynęty sztuczne, jednak pilkerem udaje się najdalej rzucić. Czarniaki bowiem czasami żerują trochę dalej od brzegu. Wysmukły i idealnie imitujący małą rybę pilker szybko opada na dno i nie wychodzi podczas prowadzenia pod powierzchnię. Jest to bardzo ważne, gdy rzucamy ze skał na głęboką wodę, a ryby akurat nie polują pod powierzchnią. Także podczas wędkowania w skalnych cieśninach norweskich fiordów szybko tonąca i wąska przynęta jest po prostu niezbędna. Prąd wody jest tam tak silny, że każdą inną przynętę sztuczną od razu wynosi na powierzchnię. W cieśninach tych, (w zależności od tego, czy jest odpływ, czy przypływ) woda płynie raz w jedną, raz w drugą stronę. W skalistych przewężeniach norweskich fiordów czarniaki biorą zawsze, a czasami są to nawet bardzo duże osobniki. Już czteroletnia ryba ma bowiem ok. 60 cm długości i waży ponad 2 kg. Łowienie takich czarniaków z brzegu to przyjemność, której nie da się opisać. Trzeba tego po prostu spróbować samemu.
Ryby w toni wody
Spinningowanie w skalistych cieśninach norweskich fiordów wcale nie jest łatwe. Czasami prąd wody jest tak silny, że nawet małe pilkery od razu są wynoszone na powierzchnię. Sprawdzoną przynętą jest natomiast 28-gra-mowy pilker „Stingsilda”. Wykonujemy nim daleki rzut i pozwalamy opaść jak najgłębiej w wodzie. Ze względu na swój zwarty kształt oraz znaczną masę, pilker szybko opada w dolne warstwy toni wodnej. A tam, kilka lub kilkanaście metrów nad dnem, stoją zawsze czarniaki. Dorsze trzymają się przeważnie tuż przy samym dnie. Teraz zaczynamy powoli prowadzić pilkera skokami. Podczas przerw w nawijaniu żyłki przynęta opada nieco w dół. Obracając się wokół własnej osi, pilker do złudzenia przypomina chorą rybkę. Jeżeli prowadzimy przynętę na odpowiedniej głębokości, branie czarniaka jest tylko kwestią czasu. Możecie mi wierzyć, że nie ma nic bardziej emocjonującego niż hol dwu-, trzykilogramowego czarniaka z rwącego prądu wody morskiej. Ryby te zawzięcie walczą aż do samego końca. Po złowieniu kilku czarniaków hol podobnej wielkości bolenia nie zrobi już na nikim większego wrażenia.
Skuteczny wabik
Czasami opłaca się spinningować z wabikiem (duży steramer lub mały gummimakk) przywiązanym do żyłki około 40 cm nad pilkerem. Popularny w Norwegii wabik gummimakk jest na dobrą sprawę długą igelitową rurką uzbrojoną w haczyk o długim trzonku. Wabik ten wywołuje u czarniaków odruch konkurencji pokarmowej, gdyż ryby te są prawie zawsze w ruchu, a podczas okresów żerowania zawzięcie konkurują ze sobą o pokarm. Stosując wabik, musimy się liczyć jednak z tym, że nie będziemy już mogli tak daleko rzucać, jak samym pilkerem.
Podczas łowienia z brzegu najczęściej będziemy mieli do czynienia z młodymi rybami (rzadko kiedy udaje się złowić czarniaka o masie ponad 2 kg). Dorosłe czarniaki spotyka się tylko na pełnym morzu. Te niezwykle piękne, ciemno ubarwione ryby dorastają czasami do ponad jednego metra długości (ryba taka ma około 30 lat).
Żarłoczne i szybkie czarniaki zawsze podążają za wielkimi ławicami śledzi i szprotek. Drapieżniki te trzymają się raczej na większych głębokościach, odpowiada im też trochę większe zasolenie wody. Polują na każdej głębokości, w zależności od tego, gdzie akurat znajduje się ławica ryb stanowiących ich pokarm.