Nawet podczas silnego bocznego wiatru nie musimy od razu przestawiać się na gruntowy zestaw z koszyczkiem zanętowym. Gdy łowimy na odpowiedni zestaw spławikowy, także możemy odnosić wspaniałe sukcesy.
Podczas silnego bocznego wiatru łowienie na spławik staje się czasami niezmiernie kłopotliwe. Wielu wędkarzy decyduje się wtedy na łowienie na gruntowe zestawy z koszyczkiem zanętowym i nie da się ukryć, że jest to czasami jedyne sensowne rozwiązanie. Zdarzają się jednak takie sytuacje, w których silnie wiejący wiatr może okazać się bardzo przydatny. Nagle okazuje się, że zestaw spławikowy jest znacznie skuteczniejszy od zestawu z koszyczkiem zanętowym. Podjęcie decyzji o łowieniu na spławik oraz odpowiednie wykorzystanie okoliczności, z którymi konfrontujemy się nad wodą, bardzo często decydują o sukcesie podczas łowienia. Silny boczny wiatr powodujący tworzenie się fal na powierzchni wody nie jest jednak jedynym czynnikiem, na który należy zwrócić uwagę.
Prąd kontra wiatr
W większości przypadków, silnie wiejący wiatr powoduje w zbiornikach wody stojącej tworzenie się tak zwanego prądu głębinowego. Woda w jeziorze lub stawie przemieszcza się wtedy w kierunku przeciwnym do kierunku wiatru. Prąd ten możemy wykorzystać, aby nasza przynęta poruszała się w wodzie (w naturalny sposób – zgodnie z kierunkiem prądu wody, a więc pod wiatr). Przynęta, poruszająca się pod prąd niezależnie od tego, czy przemieszcza się po dnie, czy też nad dnem, zachowuje się bardzo nienaturalnie i płoszy ryby. Dobrze wyważony zestaw spławikowy powinien umożliwiać przynęcie naturalne poruszanie się z prądem wody, a to z kolei decyduje o znacznej przewadze (w skuteczności łowienia) zestawu spławikowego nad zestawem z koszyczkiem zanętowym. Przynętę podaną na zestawie z telewizorkiem możemy co prawda od czasu do czasu delikatnie podciągać do siebie, ale nigdy nie uda nam się „puścić” jej z prądem wody. W normalnym zbiorniku wody stojącej, o głębokości przynajmniej kilku metrów, mamy bardzo wiele możliwości, żeby „oszukać” wiatr. Po pierwsze: nigdy nie należy łowić na wprost, ale zawsze lekko po skosie zgodnie z kierunkiem wiatru. Dzięki temu będziemy mieli możliwość podawania przynęty z lewej i z prawej strony zanęconego miejsca (po „nawietrznej” lub „zawietrznej”). Poza tym, dzięki częściowemu wykorzystaniu wiatru, zarzucanie zestawu staje się o wiele łatwiejsze. Bardzo ważny jest też wybór odpowiedniego spławika. Ze względu na ciągłe podmuchy wiatru i silny powierzchniowy prąd wody (zgodny z kierunkiem wiatru), w rachubę wchodzą tylko modele łączące się z żyłką jednopunktowo, czyli przez uszko kończące kil spławika.
Zatapianie żyłki
Po wykonaniu rzutu musimy jak najszybciej zatopić w wodzie żyłkę pomiędzy spławikiem a szczytówką wędki. Dzięki temu wyeliminujemy oddziaływanie wiatru na żyłkę, a więc przemieszczanie się jej po powierzchni wody. Zatapianie żyłki jest bardzo łatwe. Musimy trochę przerzucić wybrane miejsce, następnie od razu zanurzyć szczytów-kę wędziska w wodzie i szybko nawijać żyłkę na kołowrotek, dopóki spławik nie znajdzie się w miejscu, w którym chcemy łowić. Podczas kręcenia korbką żyłka sama schowa się pod wodą. Radzę zawsze łowić na możliwie najcieńszą żyłkę główną. Cienką żyłką łatwiej się rzuca, ma ona też mniejszą powierzchnię, na którą oddziałuje wiatr. Zazwyczaj łowię na żyłkę o średnicy 0,10 mm. Decydując się na większy spławik lub spodziewając się brań większych ryb, używam żyłki 0,12 mm. Gdy łowimy metodą spławikową musimy poradzić sobie także z unoszeniem się i opadaniem spławika na falach. Najbardziej stabilne są tu długie spławiki typu waggler wykonane z pawiego pióra. Nie obawiajmy się łowić na duże spławiki! Często stosuję modele o długości od 25 do 40 cm. Można nimi dobrze rzucić i prawie w ogóle nie reagują na fale. Duża masa spławika oraz odpowiednio większe obciążenie działają łagodząco na efekt kołysania na falach.