Błystka toby zaraz po znalezieniu nie wyglądała najlepiej (1). Po wypolerowaniu (2) i wyposażeniu w nową kotwiczkę (3) przynęta nadaje się do użytku.
Najpierw doprowadzić do stanu używalności, a potem łowić. Na znalezione na brzegu lub wyłowione z wody stare przynęty sztuczne skusił się już niejeden drapieżnik.
Nie tak często udaje się nam znaleźć nad wodą (lub z niej wyłowić) coś przydatnego. Mam tu na myśli przynęty sztuczne, które stracił jakiś nasz pechowy kolega przy wyższym stanie wody w rzece. Przynętę taką bardzo często udaje się doprowadzić do stanu używalności i z powodzeniem można na nią łowić ryby. Wspaniałe uczucie, gdy na przynętę z odzysku złowimy ładną rybę, będzie nagrodą za odrobinę pracy włożonej w uzdatnienie „zdobycznej” błystki.
Widocznej na pierwszym zdjęciu wahadłowce Toby, z pewnością wiodło się kiedyś znacznie lepiej. W momencie, gdy znalazłem ją na brzegu rzeki, nie wyglądała może zbyt pięknie, ale po drobnej kosmetyce nadawała się jeszcze do łowienia.
W wolnej chwili poświęciłem więc przynęcie, która wpadła w moje ręce, trochę czasu. Najpierw przeciąłem obydwa kółeczka łącznikowe i wyrzuciłem nieprzydatne drobiazgi. Zarówno zardzewiała kotwiczka, jak i karabińczyk nie nadawały się już do użytku.
Następnie zabrałem się do polerowania korpusu błystki (stalową watą). Trochę to trwało zanim błystka odzyskała połysk skutecznie wabiący drapieżniki (zdjęcie 2).
Tak skrupulatny człowiek, jak ja, nie zapomniał oczywiście o czerwonych „płetwach” w tylnej części korpusu przynęty. Pomalowanie na czerwono skrzydełek sprawiło, że błystka odzyskała swą dawną świetność. Nowe kółeczko łącznikowe i karabińczyk z przodu, dwa nowe kółeczka i nienagannie ostra kotwiczka z tyłu i gotowe (zdjęcie 3).
„Słodkowodna” błystka mogła od tej pory uważać się już za wilka morskiego, gdyż postanowiłem spinningować nią w morzu. Kurs 90 stopni w poszukiwaniu troci wędrownych. Jeżeli uda mi się sprowokować jakąś nieostrożną trotkę do brania, prawdopodobnie wyjdę zwycięską ręką z tej konfrontacji. Dwa kółeczka łącznikowe uniemożliwią rybie wykonanie dźwigni, dzięki której mogłaby się spiąć. Wirówkę z odzysku także można doprowadzić do stanu używalności, nawet jeżeli jest już zupełnie matowa i ma przerdzewiałą kotwiczkę. Wystarczy tylko odciąć kotwiczkę, wypolerować skrzydełko i korpus przynęty, naoliwić strzemiączkę i przyczepić na maleńkim kółeczku łącznikowym nową kotwiczkę.